Blog użytkownika Anna Borowska
"Im więcej ludzi rozwinie się dzięki Tobie, tym pełniejsza będzie Twoja realizacja" - James Clerk Maxwell

Dla miłośników teatru i twórczości Szopena...Scenariusz przedstawienia

Imprezę rozpoczyna muzyka z taśmy Mazurek a-moll, kiedy muzyka ścisza się, na jej podkładzie — wiersz W Żelazowej Woli:

Dziewczynka 1:

W Żelazowej Woli — drzewa wysokie,

W Żelazowej Woli — malwy u okien,

biały dworek stoi nad rzeczką,

—     Czy to tutaj?

Chłopiec 1

—     Tutaj, córeczko.

Dziewczynka 1:

Tu śpiewała lipowa kołyska,

tutaj wiatr grał piosenki na listkach,

tutaj malwy nuciły niebiesko.

—     Tak jak teraz?

Chłopiec 1:

—     Jak teraz, córeczko.

Dziewczynka 1:

W Żelazowej Woli —

śpiewanie takie, jakby cały ogród był jednym ptakiem.

A tu jeszcze grają — świerszcze nad rzeką,

a za wodą w łąkach —bocianów klekot i żniwiarzy w pole woła przepiórka

— cała ziemia tutaj śpiewa mazurka!

Chłopiec 1:

Z Żelazowej Woli za nutą nuta w świat z Chopinem poszły,

 by wrócić tutaj. A wróciły nuty piękne nad podziw do tej ziemi,

gdzie się Chopin urodził, gdzie śpiewała lipowa kołyska, gdzie wiatr tańczył w zielonych listkach i gdzie teraz słucha moja córka jak pan Chopin się uśmiecha w mazurkach.

 Głośniejsze wysłuchanie ww. muzyki.

Narrator 1:

Ten elegancki, poważny pan, (pokazuje dłonią na pojawiającego się na scenie przebranego za Mikołaja ucznia)  to Mikołaj Chopin. Jako szesnastoletni chłopiec przyjechał z Francji do Polski i Polska stała się odtąd jego ojczyzną.

Narrator 2

Ożenił się z Justyną   Krzyżanowską

  • osobą dobrą, ciepłą i troskliwą (pokazuje dłonią na pojawiającą się na scenieuczennicę, przebraną z Justynę)

Mikołaj Chopin i Jus­tyna Krzyżanowska pobrali się w roku 1806, mieli czworo dzieci.

Narrator 1:

Po roku małżeństwa urodziła się Chopinom córka Ludwika (wchodzi córka) i wówczas zamieszkali w jednej z dwors­kich oficyn, obszernego parterowego budynku w Żelazowej Woli (ustawienie fotografii przez uczniów.). Właśnie w jednej z tych izb urodził się Fryderyk Chopin. W dokumentach parafii w Brocho­wie czytamy:

Wchodzi uczeń przebrany za proboszcza z wielką księgą i czyta

Proboszcz:

 „Roku 1810 dnia 22 miesiąca kwietnia o godzinie trzeciej po południu, przed nami proboszczem brochowskim, sprawującym obowiązki urzędnika stanu cywilnego [...], stawili się Mikołaj Chopin, ojciec, lat mający 40 we wsi Żelazowa Wola zamieszkały i okazał nam dziecię płci męskiej, które urodziło się w domu jego dnia 22 miesiąca lutego o godzinie szóstej wieczorem roku bieżącego oświadczając, że jest synem jego i Justyny z Krzyżanowskich, mał­żonki jego mającej lat 28 i że życzeniem jego jest nadać mu dwa imiona Fryderyk Franciszek [...]".

Kołysanka w tle

Matka:

Synku, synku kochany,

jak to dobrze, że jesteś,

już tu czeka na ciebie poduszeczka w kolebce.

A w poduszce są piórka od tych gąsek z podwórka

jak podrośniesz,  to gąskom podziękujesz za piórka

A kołyskę drewnianą dały drzewa znajome

 — jak podrośniesz, zobaczysz ile drzew jest za domem.

Już cię tuli poduszka, już kolebka kolebie,

a ja śpiewam piosenki, co czekały na ciebie.

Takie proste, zwyczajne innych tutaj nie znamy

— jak podrośniesz, co zrobisz z piosenkami od mamy?

Narrator 2:

W październiku roku 1810 rodzina państwa Cho­pinów przeniosła się do Warszawy i zajęła miesz­kanie przy Liceum Warszawskim na dziedzińcu Pałacu Saskiego. To właśnie tu mały Frycek stawiał pierwsze kroki, spacerował i bawił się pod kasz­tanami w różne zabawy ze starszą siostrą Ludwiką. Głośniejsza ww. muzyka, gdy cichnie — wiersz Kasztany, podczas którego Chopin i córka odgrywają scenę, tj. gonią się, Frycek chowa się przed siostrą,  za kurtyną itp.)

Córka:

—     Hop, hop! Frycek, gdzie jesteś?
Ludka cię woła.

Już prawie cały ogród

obiegła dookoła.

—     Hop, hop! Zlituj się, Frycek!
Nie baw się w kotka i myszkę,
bo kot się zmęczy szukaniem

i będzie miał zadyszkę.

Już dość mam tej zabawy! Odezwij się choć słowem!

— Tylko liście szeleszczą W alejce kasztanowej.

A może ktoś go widział? Wiewiórka wyszła z dziupli.

  • Był tu, kasztany zbierał, drobniutki taki, szczupły.
  • I wypchał kasztanami Na pewno całą kieszeń?
  • Może to były nuty, Które zgubiła jesień?...

Narrator1:

Fryderyk wykazywał duże zainteresowanie muzy­ką już od najmłodszych lat. Nauczycielem, który wskazał Fryderykowi Chopinowi prawdziwe warto­ści, zaznajomił z twórczością Bacha i Mozarta, nauczył kochać wielką muzykę — był Wojciech Żywny (ustawienie portretu). To on pierwszy do­strzegł, że mały Fryderyk ma zdolności twórcze. Poznał się na nim. Pierwszą publikowaną kompozy­cją Fryderyka był Polonez g-moll. Głośniejsze wysłuchanie fragmentu Poloneza g-moll.

Narrator 2:

Prasa wile uwagi poświęciła młodemu Fryderykowi, w jednej z gazet pojawił się artykuł:

Dziennikarz: (wchodzi z gazetą)

„Kompozytor tego tańca polskiego, młodzieniec osiem lat skończonych mający, jest synem Mikołaja Chopina, profesora języka i literatu­ry francuskiej w Liceum Warszawskim, prawdziwy geniusz muzyczny; nie tylko z łatwością i smakiem nadzwyczajnym wygrywa sztuki najtrudniejsze na fortepianie, ale nadto jest już kompozytorem kilku tańców i wariacji, nad którymi znawcy muzyki dziwić się nie przestają, a nade wszystko zważając na wiek dziecinny autora".

Narrator 1:

Ta notatka zamieszczona w poczytnym piśmie, otworzyła przed młodziutkim artystą drzwi do wiel­kiego świata. Bywalcy salonów nazywali go piesz­czotliwie — „małym Chopinkiem", mówiono o nim — „cudowne dziecko", „następca Mozarta", za­praszano na występy do pałaców.

Fryderyk wraz z matką  wychodzą z za kurtyny, środkiem, ktoś odsuwa ją przed nim)

Matka:

—     Co się publiczności Frycku  najbardziej podobało?
Chopin

—     Mój nowy kołnierzyk... Wszyscy patrzyli na
mój kołnierzyk!

Głośniejsza ww. muzyka, gdy cichnie — wiersz Kołnierzyk, wchodzą siostry, i stoją wokół Chopina, pouczają go)

Dziewczynka 2:

Mama została w domu, ten kołnierzyk, to od niej. Siostry mówiły:

— Uważaj, Nie poplam go, nie pognieć.

Chusteczki nie zapomnij i weź koniecznie grzebień. I nie pij nic zimnego,

Już idź, przysłali konie, kareta zajechała, jak wrócisz, to nam

musisz opisać cały pałac... A tutaj — wszystko takie jak bajka, albo sen.

Narrator 2:

Najlepsze godziny dziecinnych lat to oczywiście te spędzone przy fortepianie. Ale oprócz fortepianu była jeszcze szkoła — Liceum Warszawskie. Naukę w nim rozpoczął Chopin w 1823 r. Miał 13 lat. Wstępny egzamin zdał bez trudu, od razu do czwar­tej   klasy.   Fryderyk   chodził   do   Liceum   przez

3 lata, a wakacje spędzał na wsi u przyjaciół, zwłaszcza w Szafami, skąd Frycek pisał długie listy do rodziny i między innymi donosił:

Chopin, wychodzi trzymając rulon papieru, rozwija go i czyta:

„Najukochańsi Rodzice! Jestem zdrów z łaski Boga i najprzyjemniej czas mi schodzi. Nie czytam, nie piszę, ale gram, rysuję, biegam, używam świeże­go powietrza [...], a dla publiczności w Szafami popisywałem się i grałem mój koncert".

Chłopiec 1:

—     Odjechał...

Dziewczynka 1:

—     Jaka szkoda!
Zabawił ledwie tydzień.

Dziewczynka 2:

—     Bez niego będzie nudno.

Dziewczynka 1:

—     No pewnie, jesień idzie
Wieczory coraz dłuższe,

Tak wcześnie zmrok zapada...

Dziewczynka 3:

—     Mógł zostać tu przynajmniej
do końca listopada.
Codziennie grałby z papą

i lekcje by mi dawał, a potem mógłby z nami pojechać na karnawał. Na bale do Berlina, na tańce, na zabawy.

Chłopiec 1:

—     I co go tak ciągnęło
do domu, do Warszawy?

Dziewczynka 2:

—     Mówił, że koncert pisze.

Dziewczynka 3:

—     Wciąż myślał o tych nutach.
Prosiłam, żeby został,

że może pisać tutaj, Uśmiechnął się...

Dziewczynka 1:

—     Coś mówił?

Dziewczynka 3:

Powiedział tylko tyle:

Chłopiec 2:

„Już czas, nie mogę zostać, ja wszędzie tak — na chwilę..."

Głośniejsze wysłuchanie Koncertu f-moll.

Narrator 1:

Śpieszył się do Warszawy, by skończyć Koncert f-moli Swój pierwszy wielki koncert na fortepian z towarzyszeniem orkiestry. Premiera koncertu od­była się 17 marca 1830 r. w Teatrze Narodowym w Warszawie, a Wojciech Żywny i Józef Elsner byli dumni ze swego ucznia, słysząc głosy podziwu:

Chłopiec 1:

„Młody Chopin przewyższa wszystkich fortepianistów. Jest to Paganini fortepianowy".

Dziewczynka 2:

„Sprawiedliwie powinszować sobie możemy, że Polska szczycić się kiedyś będzie jednym z najwięk­szych wykonawców i autorów w Europie".

Narrator 2:

Ostatni koncert Chopina odbył się 11 października 1830 r. w Teatrze Narodowym. Przed wyjazdem za granicę wirtuoz żegnał się z publicznością, znajomy­mi i przyjaciółmi.

Wszyscy:

„Choć opuszczasz nasze kraje,

Lecz Serce Twoje wśród nas zostaje [...]"

Narrator 1:

I zostało. Siostra Ludwika przywiozła je do Polski. Jest pośród nas w Warszawie, w kościele Świętego Krzyża. I została jego muzyka. Głośniejsze wysłuchanie ww. muzyki, gdy cichnie — wiersz Preludium deszczowe.

Chłopiec 1:

Najpierw były plakaty na mieście, sto pięćdziesiąt, a może i dwieście,

Dziewczynka 2:

na plakatach litery metrowe:

„Wielki koncert — Preludium deszczowe".

Chłopiec 2:

Ludzie stali, plakaty czytali, nie pytali, gdzie będzie ten koncert,

 tylko biegli pod pomnik Chopina, do Łazienek, gdzie wierzby płaczące.

Dziewczynka 3:

Pół Warszawy pobiegło do parku, więc ja także ruszyłam tą trasą,

A że każdy parasol miał w ręku,

Więc ja także przyniosłem parasol

Chłopiec 2:

a dokoła tłum ludzi ogromny i wetknięte w ten tłum parasole.

Dziewczynka 2:

Fortepianu właściwie nie było. Jeden pan nawet o to się czepiał, ale dziecko, bo z dzieckiem przyszedł, powiedziało, że widzi fortepian.

Chłopiec 1:

— Widzisz?

Chłopiec 2:

_ Widzę — klawisze grają.

Chłopiec 3

—   Słyszysz?

Chłopiec 2:

—   Słyszę — deszcz w liściach dzwoni.

Dziewczynka3:

Pod drzewami w Łazienkach Chopin krople deszczu kołysze w dłoni. Parasole zakryły mebo, rozkwitają w jesiennym zmierzchu.

Chłopiec 1:

— Słyszysz?

Dziewczynka 2:

__ Słyszę _ Preludium deszczowe.

Chłopiec 1:

_ Widzisz?

Dziewczynka 3:

_ Widzę — początek deszczu... Głośniejsze granie Preludium

Narrator 1:

 Fryderyk Chopin umarł  17 października 1849 w Paryżu, żył tylko 39 lat…..

 


Komentarze

Dla miłośników teatru i twórczości Szopena...Scenariusz przedstawienia

piątek, 24 listopada 2017 | Wanda Trębicka

Bardzo ładne, czy można wykorzystać?